БелАз Белые Азиаты Прибайкалья 
„Czy psu potrzebna psu jest wystawa? „
назад http://contes-de-fee.narod.ru/polka/vernisage.htm
I.Ulman „Czy psu potrzebna psu jest wystawa? „
Zanna Zarina (hodowca owczarkow srodkowoazjatyckich)
„Odpowiedzi, komentarze, opinie…”

- Dawaj kupimy psa! Bedziemy chodzic na wystawy …

Po co chodzimy na wystawy? Durne pytanie. Oczywiscie po to, zeby zajac pierwsze miejsce i zostac championem! Czy mozna w ogole przypuszczac, ze jakis inny pies bedzie lepszy od naszego?
Otoz w dzien wystawy wstajemy nieco wczesniej. Przewaznie okolo szostej, poniewaz oceny w ringach zaczynaja sie przewaznie o dziewiatej – dziesiatej, a na teren wystawy trzeba jeszcze dojechac.
Myjemy, czyscimy, przystrzygamy, podmalowujemy naszego wychowanka. On – glodny, wy – cali „w nerwach”.
Zebrali sie, potaszczyli psa. Dobrze jesli jest samochod, albo pies jest maly. No wlasnie „potaszczyli psa” – w zaden sposob nie udaje sie zachowac eleganckiego chodu niosac nawet siedmiokilogramowego zwierzaka.
Najgorszy wariant: trolejbus (autobus, tramwaj), metro, pociag, dalej – juz wszedzie pieszo.
W trakcie upalu kurz, w trakcie deszczu kaluze. Jesli pada deszcz i ringi sa na otwartym powietrzu, to jest dopiero wystawa-miod, stac „na podium”, bez dachu, w trakcie huraganu.
Wreszcie dotarli na miejsce.
Ale nie wszystko dzieje sie szybko. Ocena sie opoznia, przeklada, planowano zaczac o dwunastej, zaczynaja o czternastej.
Wy zdenerwowani, przypatrujac sie wszystkiemu w oczekiwaniu, co chwile (a w zasadzie caly czas - bo to z nerwow) czeszecie, podmalowujecie, przypudrowujecie swojego psa.
Pies caly czas glodny i jeszcze poirytowany wielka iloscia swoich „krewnych” dookola.
Stopniowo wasze „porywy” staja sie coraz cichsze, wchodzicie w stan oczekiwania-medytacji.
Pies napluwszy na „wspolnych krewnych” probuje usnac.
Ale juz, juz, wreszcie, wzywaja was na ring!
Ostatnie machniecie grzebieniem i wy razem z psem – juz jestescie wewnatrz ogrodzonego kwadratu. Przebiegli, postali, sedzia cos wymamrotal do pomocnika i jestescie wolni.
Jeszcze pol godziny „poszturchiwania”, dostaliscie papierek-opis, a jesli sie uda to i dyplom – i to juz naprawde wszystko.
Mozecie nakarmic wreszcie psa i powoli „wylazic ze swoich nerwow”.
I to najlepszy czas, zeby sobie przypomniec ile zaplaciliscie za udzial w tym calym przedsiewzieciu, ile to kosztowalo i zestawic ta sume z otrzymana w zamian przez was przyjemnosci.
I pomyslec, gdzie w swoich wyobrazeniach o wystawie popelniliscie blad.

Kiedys, jakies dwadziescia – trzydziesci lat temu wystaw bylo mniej, a psow na nich wiecej.
Dzisiaj widzimy dokladnie odwrotny obraz.
Nie ma niczego zlego w samym fakcie powiekszenia sie liczby wystaw – w koncu psy przez te wszystkie lata sie rozmnazaly. Ale jesli w ringu pojawia sie jeden – dwa psy danej rasy, to rodza sie powazne watpliwosci o sensownosc takiej wystawy i jakosc „wytwarzanych” przez wystawy utytulowanych zwyciezcow.
A teraz stalo sie wlasnie tak – niezliczona ilosc wystaweczek w prowincjonalnych miasteczkach, gdzie czesto pies wspolzawodniczy po prostu sam ze soba, otrzymuje tytul dlatego, ze nie ma komu innemu go dac, a nazbierawszy potrzebna ilosc tytulow staje sie Championem.
To po co sie wysilac na prace hodowlana?
Najwiekszy blad poczatkujacego wlasciciela psa polega na przypuszczeniu, ze sedziowie na wystawach podziela jego zachwyt i milosc do jego wlasnego, konkretnie tego psa.
Zapytajcie sie sami – na jakiej podstawie uwazacie, ze was pies jest najlepszy?
Ma eksterier po swoich oszalamiajacych rodzicach? Jego przodkowie pochodza z dalekiej zagranicy, a on sam z jeszcze innego kraju?
Nawet jesli tak jest, ale u waszego potencjalnego przeciwnika jest zabojczy kontrargument – on po prostu blisko i osobiscie zna sie z sedzia.
Szach i mat – dla was i waszego psa.
Zupelnie realna jest sytuacja, kiedy wasz pies, okreslonej rasy, moze okazac sie sedziemu nie tylko nieinteresujacy, ale wzbudzic po prostu wstret, chocby dlatego, ze sedzia nie lubi wlasnie tej konkretnej rasy, albo konkretnego „rozmiaru” psa.
Jego ukochana wielkosc psa miesci sie gdzies pomiedzy koniem a sloniem, a zmuszony jest oceniac jakis maly „rozmiar”, ktory wchodzi pod krzeslo nie pochylajac glowy!
Jakie sa przy tym wasze szanse na sukces?
I prosze nie zadac obiektywnosci! Sedzia otrzymuje swoje pieniadze w zaleznosci od ilosci ocenionych psow, a nie od jakosci opisu i juz tym bardziej nie jest zainteresowany w utrzymaniu wysokiej jakosci hodowlanej u psow danej rasy.
W minionych czasach, kiedy pieniadze nie graly az tak wielkiej roli w naszym zyciu, ludzie byli sklonni zwracac uwage na prawdziwa wartosc psa jako istoty, a nie jego ekwiwalent w brzeczacej monecie.
U hodowcow i wlascicieli psow przejawialo sie to w trosce o jakosc rasy, a nie tylko o to za ile da sie „pognac”- sprzedac przedstawiciela tej rasy nie spogladajac na jego jakosc.
Natomiast teraz sytuacja jest doprowadzona do absurdu – osobom obserwujacym srodowisko hodowcow znane sa przypadki, kiedy jawny i oczywisty brak pracy hodowlanej wynoszony jest do rangi nowej rasy!
Ale z drugiej strony, jak wyglada praca hodowlana w pewnych, nawet bardzo znanych hodowlach?
W zalozenie hodowli „wlicza sie” przewiezienie/zakup czasami nawet i niezlych psow. Na nich hodowla sie rozkreca i buduje sobie imie. Za tym ida krycia z tymi, ktorzy moga sobie na to pozwolic, przyjmujac ceny za krycie w hodowli, co nie oznacza, ze z najlepszymi przedstawicielami rasy.
Rezultat – nieprzewidywalny, dochod – oczywisty.
Kazdemu jest milo powiedziec, ze nasz „ojciec/matka” to pochodzi „z Tych”…!
Na tle tej powszechnej euforii, czasami slyszy sie krzyk wlasciciela „super- hodowli” – „Prosze nie wystawiac waszego psa, prosze nie przynosic hanby naszej hodowli!”
Ale przepraszam, ten pies jest takze i wasz!
Nieznajomosc ukladow jest zgubna nie tylko dla ludzi….
Kazdy sie zgodzi, ze pies w ringu powinien wygladac dobrze. Ale nie wszyscy zdaja sobie sprawe ile to naprawde kosztuje. A juz nikt nie zastanawia sie – ile to kosztuje psa.
Dobrze jesli hodowla na swoim terenie ma kojce i miejsce na spacery, gdzie psy moga swobodnie pobiegac i sie pobawic – one tego potrzebuja tak samo jak ludzkie dzieci.
Ale nie ma czego zazdroscic tym, ktore zyja w dziesiatkach klatek, nawet w pokoju zwyklego bloku!
Na ringu tacy „wiezniowie” hodowli moga wygladac wspaniale. Ale jakos sie zapomina o bio-dodatkach, stymulatorach wzrostu, stymulatorach wzrostu siersci, miesni – tylko zeby suka nie padla, bez cesarskiego ciecia urodzic nie bedzie w stanie.
Jesli przyrody i tak sie nie da poskromic i pies mimo wszystko pozostaje zbyt aktywny i zwawy na wystawy, to przed wejsciem na ring dostaje poprostu tabletke uspokajajacego preparatu.
To wszystko sprowadza sie do tego, ze na wystawach widzimy psy o zupelnie dla nich nie naturalnym wygladzie. Co wiecej – czy mozecie sobie wyobrazic foto-modelke bez makijazu? A psa?
Latwo? A pochodzcie po wystawach, za niedlugo i psy beda z trudnoscia przyswajaly te wszystkie obrobki farbami, lakierami, pudrami i ondulacjami.
Jak pies moze byc championem, jesli jego naturalny kolor siersci znany jest tylko wlascicielowi i trzymany w wielkim sekrecie?
Czy widzieliscie kiedys championy, ktore weszly na piedestal bez pomocy jakichkolwiek kosmetycznych forteli? Komercyjna strona tego procederu jest przezroczysta jak krysztal. Firmy kosmetyczne maja swoj interes w wystawowym biznesie, a porownanie siersci psow zamienia sie w wspolzawodnictwo chemicznych preparatow.
I jak sie ma do tego rasowosc, rodowod?
Handlowa dzialalnosc wielu hodowli psow tez jest jasna – maksimum wydajnosci na minimalnej powierzchni. Dobrze jesli hodowca jest w stanie jeszcze upilnowac kto z kim i kiedy.
Zreszta to nie jest najwazniejsze – jezeli nawet pomiedzy dwoma psami dojdzie do nie zaplanowanego krycia, to zawsze dla szczeniat mozna zalatwic wszystkie formalnosci na trzeciego, innego psa, tego na ktorego papiery „miec nalezy”.
Dlatego na ringu zupelnie jest mozliwe pojawienie sie psa od rodzicow, ktorych on „na oczy nie widzial”.
Hodowcy i wlasciciele psow ze stazem, wszystkie te niuanse wystawiania dobrze znaja i swoja „wystawiennicza dzialalnosc” planuja z zapalem wojskowych strategow i taktykow.
Idealnie byloby trafic na ring z jedynym przedstawicielem danej rasy – wtedy sedzia, zakladajac, ze jest normalny, moze dokonac oceny w miare obiektywnie (z poprawka na subiektywnosc samego procesu oceniania).
Dlatego na wystawy nie zapisuje sie do ostatniego momentu, wyjasniajac kto z konkurentow ma w niej wziac udzial.
Jezeli w konkurencji pojawia sie znany czlowiek „z imieniem” to wasze szanse na pierwsze miejsce sa rowne zeru.
Super eksterier samego psa, to nic w porownaniu z „opiniami” tworzacymi sie wokol pewnych osob, a sila i nieomylnosc tych opinii lezy w wielokrotnym i glosnym ich powtarzaniu gdzie sie tylko da.
Jezeli spelni sie nawet to co nieprawdopodobne i wasz pies bedzie tajnie przywieziony z Kraju Najlepszych Psow, to i tak natychmiast zadziala prewencyjny system obronny miejscowego srodowiska hodowcow, polegajacy glownie na systemie JBP – „Jedna Baba Powiedziala”.
Beda rozpelzac sie wszedzie pogaduszki, plotki, szeptania o tym, ze Wasz pies jest kulawy, bezzebny, a jego siersc to nie siersc tylko zwykla, nienaturalna „treska”.
Moze te brudy i do sedziego nie dojda bezposrednio czy posrednio.
Moze sedzia okaze sie sedzia z Kraju Obiektywnych i Nieprzekupnych, ale nawet tam sedziowie musza cos jesc. A jesli rezultaty jego sedziowania nie zadowola organizatorow, ktorzy dobrze sie znaja z czlowiekiem „z imieniem”, to nastepnym razem dany sedzia zostanie zaproszony do oceny psow walesajacych sie na sasiednim podworku.
Oczywiscie nie wszystko i nie wszedzie jest zle. Sa jeszcze dobre hodowle i hodowcy - milosnicy rasy. Ale niestety jest ich zbyt malo, zeby wplywac na wystawowy biznes.
I jesli wam pojawi sie chec pojscia na wystawe to zapytajcie sami siebie – czy to jest wam potrzebne?
Jesli juz nie mozecie wytrzymac to zdradze wam jeden sekret.
Bierzcie psa i idzcie… na wystawe!
Ale tylko nie na ring, bezplatnie, przejsc sie dookola wszystkich ringow!
Zapewniam was, bedzie to bardzo przyjemne. I swojego psa pokazecie i na inne sie napatrzycie i ludzi poznacie, interesujace znajomosci mozecie zawrzec.
I co najwazniejsze – idealnie i bezplatnie poznacie statystycznie obiektywne zdanie o waszym psie.
Wiem. Probowalem.

Odpowiedzi, komentarze, opinie…

Zanna Zarina (hodowca owczarkow srodkowoazjatyckich)

Czy psy potrzebna jest wystawa? Wedlug wszelkich rozrachunkow – nie. Psu potrzebna jest pelna miska, dach nad glowa i kochajacy wlasciciel i tylko wtedy pies bedzie szczesliwy.
A zwyciestwa, rozety, certyfikaty jak to sie mowi „psu na bude”.
Wyjatkiem sa nieliczne egzemplarze lubiace wystawy i hodowcy (gdzie jeszcze mozna sie zapoznac z dziewczetami?), ale to sa jednostki.
Problemy poruszone w artykule, sa tak niejednoznaczne i trudne, ze nawet ja bedac hodowca ze stazem i uczestnikiem wystaw nie moge jednoznacznie powiedziec – zgadzam sie z trescia artykulu czy nie.
Z nostalgia przypominam sobie stare dobre czasu, kiedy WSZYSCY uczestnicy wystawy otrzymywali dyplomy i medale, a koncowe ustawienie w ringu bylo prowadzone od pierwszego do ostatniego miejsca. To oznacza, ze byla ocena pierwsza „bardzo dobra” i tak dalej.
Pierwsza „bardzo dobra” to jednak przyznacie nie to samo co trzydziesta „bardzo dobra”.
Dlatego w wystawach uczestniczylo o wiele wiecej osob. Regularnie brali w nich udzial nawet ci, ktorych psy otrzymywaly przewaznie ocene „dobra” i wszyscy byli zadowoleni.
Natomiast teraz sytuacja zmienila sie zupelnie.
O zwyciestwo walcza glownie przedstawiciele znanych hodowli ze swoimi psami, bardzo czesto konkurujac tylko ze soba. Pozostali (nie hodowcy) wychodza z wystawy z uczuciem glebokiego niezadowolenia, niesmaku, czasami – obrazy, zeby… Nigdy juz wiecej na wystawe z psem nie wrocic.
Niestety tak zwany „czynnik ludzki” istnial zawsze. Przyjaciele, krewni, znajomi sedziego mieli, maja i miec beda psy. Od tej sytuacji nie ma ucieczki, jak i od subiektywnego „gustu i upodoban” sedziego…
Bywa nie podoba sie sedziemu brazowy doberman albo czarny Azjata, nie uznaje tego psa za zgodnego z wzorcem rasy! Ale w sumie ten problem jest rozstrzygalny. Przeciez kazdego roku odbywaja sie dziesiatki wystaw, jesli nie setki, a sedziow sa tysiace.
Mozna odwiedzic kilka wystaw, aby uzyskac jako tako prawidlowe zrozumienie jakosci swojego psa.
Dosc obiektywne sa ekspertyzy wewnetrzne.
Bardzo watpie, ze przyjezdzajacy na przyklad z dalekiej Japonii sedzia, bedzie znal na tyle miejscowe „kynologiczne zaplecze i uklady”, aby na pierwsze miejsca postawic „psy, ktorego trzeba”. On najpredzej postawi na pierwszym miejscu tego psa, ktory mu sie rzeczywiscie podoba.
Mozemy zgodzic lub nie zgodzic sie z jego zdaniem, ale jego ocena ma przynajmniej szanse byc ocena bezstronna.
A jesli chodzi o zaplate za prace sedziego, to sytuacja kiedy jego zarobek zalezy od ilosci psow na ringu to nonsens – typowy tylko dla Rosji!
W wszystkich krajach FCI sedzia otrzymuje stala zaplate, okolo 30USD za dzien, niezalezna od ilosci ocenionych psow.
Niestety w Rosji praca sedziego to biznes bardzo korzystny i oplacalny! No gdzie jeszcze zarobicie 200- 300 USD w jeden dzien!!!???
Stad i powstaje nastepny problem, kiedy pies bedacy jedynym przedstawicielem rasy na wystawie otrzymuje certyfikat jakby automatycznie. Ale! Przeciez w przepisach o wystawach NIE MA takiego punktu! Sedzia nie jest zobowiazany przyznawac certyfikat. Bez wzgledu na to czy na ringu jest jeden czy dwadziescia psow, jesli nie ma psow „godnych certyfikatu”, oznacza, ze w danej rasie po prostu certyfikat sie nie nalezy. Moze wszystkim psom po prostu dac ocene „bardzo dobra”.
Chcialabym takze zaznaczyc, ze uzywanie psich kosmetykow na europejskich wystawach ostatnio nie jest az tak popularne. A podstawowymi nabywcami kosmetykow sa poczatkujacy wlasciciele.
Moze wczesniej, przed zakupem kosmetykow, nalezaloby sie poradzic zawodowcow jak oni pielegnuja siersc swoich wychowankow.
Na wasze pytanie „Czym pielegnujecie siersc waszego psa?”, wlasciciel lsniacego i iskrzacego sie wrecz mulit-championa z usmiechem odpowie „E, nawet go nie rozczesywalem”, moze on i nie klamie… (bylam w takiej sytuacji).
Bardzo sporne i trudne sa pytania dotyczace hodowli. Uczciwie mowiac, moim zdaniem, autor artykulu niewiele mija sie z prawda, nie koloryzuje.
Ale zwyciestwa psow z znanych hodowlanie tlumaczy sie nie tylko przyslowiowym „wystawowym bagnem”, ale tez ogromna praca i wiedza hodowcow.
Prosze sprobowac wyjasnic prostemu wlascicielowi suki, dlaczego powinien jechac na krycie na przyklad z St.Petersburga do Nowosybirska!
Wlascicielowi dobrej hodowli objasniac tego nie trzeba.
Madry wlasciciel hodowli tez nie pokryje swoim reproduktorem nieodpowiedniej suki. Dobra reputacje, uzyskana wieloletnia praca, tez stracic mozna latwo. Wyjatkiem jest ulepszanie rasy. A ulepszyc poglowie chce wielu, to nich ulepszaja.
Nie widze tez nic zlego w prosbie hodowcy o nie wystawianie danego psa. Jedno tylko „ale” – o tym mowic nalezy przy zakupie szczeniaka. I jeszcze jedno pytanie kto jest winny – sprzedawca szczeniaka, czy jego nabywca.
Czasami nabywca juz w progu oswiadcza, ze wystawy sa mu nie potrzebne, kupuje psa do ochrony swojego mienia („dla duszy”, piekna itd.) i chce nabyc jak najtanszego. A za rok chodzi juz ze swoim psem na wszystkie wystawy, nic nie wygrywajac, calkiem zapomniawszy, ze tylko w bajce z brzydkiego kaczatka wyrasta wspanialy labedz.
Kazdego roku na swiat przychodza tysiace rasowych psow, ale championami zostaja tylko jednostki.
W kazdej hodowli, w kazdej linii i rodzinie, u kazdego hodowcy sa szczenieta trzech kategorii – wystawowe, hodowlane i po prostu psy. W kazdym miocie, nawet u tych hodowcow naj-naj, sa szczenieta lepsze i gorsze. Dopoki hodowcy nie opanuja i nie beda stosowac inzynierii genetycznej i klonowania to tak bedzie.
I dlatego zanim kupicie psa, trzeba sobie zadac pytanie – czy potrzebna jest psu (wam) wystawa?

Dziekujemy Justynu Jachimczyk za perevod Artykuly na polsku yazyk
вверх
гл.сайта
© Copyright Sh Design Group, 2003
Hosted by uCoz